„Co mi w uszka wpada?
Myśl może, muszka,
dziwna słowna zwada?
Głos jakiś, wiatrem niesiony.
Krzyk wrony.
Dwa gawrony.
Śpiew morza, rozbujanego.
Samochód w prawo.
Samochód w lewo.
Drzew poszum, ptaków śpiewanie.
Krzyk kogoś, kogoś miłowanie.
Muzyczka, jak dla mnie za skoczna.
Ślimaka tupot, jeża, mysioskoczka?
O szyby deszczu stukanie.
Czyjeś marzenie, czyjeś chrapanie.
Rozmowa taka, całkiem nieoczywista.
Przekleństwo, które rzucił cyklista.
Trochę oddechu, trochę oszołomienia.
Jakieś dziwne odgłosy, chyba trawy koszenia?
W uszka mi wpada, całkiem wiele.
Co w głowie zostaje?
To, co mówią przyjaciele!!!”
No dużo wpada.
Nie znaczy to, że obchodzi… co nie?
Bo czemu mnie ma obchodzić?
Day 1460 of teaching how to be a bear… When you are sleeping, not only everything is possible, but there are no consequences!!!