Niby poczta to wiadomo… nie no, dostawałem już prezenty, ale ten list był tylko dla mnie. Na kopercie jak byk, czemu jak byk?, stało, że Miś Śnież… i nawet musiałem wyjść z łóżeczka coby odebrać, choć Pani Listonoszowa była zdziwiona 😉
Bynajmniej – OTO DZIEŃ, W KTÓRYM MIŚ ŚNIEŻ DOSTAŁ LISTA. Od Julii i Ani 🙂 strasznie misiowo dziękuję… nic nie wiedziałem, no nic!!! Ptaszydło też nic 😉
Naprawdę było widać, że to dla mnie, no od samego początku – a i padał deszcz 😉
Do koperty dobrałem się łapczywie… a potem znalazłem, no znalazłem… siebie?
No widać, że to ja, tylko kto to ten drugi koleś? Matraś mówi, że to niby on, no na pewno nie Wrona 😉 Trzeba przyznać, że wyglądam jak no ja! Nawet mam pazurki jak mam i chusteczkę mam!!! śliczny jestem!!! 🙂 To się nazywa talent, coby moją misiowatość tak oddać!!!
Brawo Julia!!!
widać, że z Krakowa, czyli smoczego city 😉
Bynajmniej… w środku są/były (trochę czasu minęło, niektóre były) cudowne rzeczy i w ogóle!!!
Niebieskim dzwoneczkiem będę dzwonił na… śniadanie, obiad, kolację i posiłki pomiędzy 🙂 ale obrazek sobie oprawię razem z piernikowym serduszkiem, nie dam zjeść 🙂 Oj nic z tego!!!
JAK TO MILUSIO MISIOWO DOSTAWAĆ PACZKI!!! i znowu mogę pasać Krówki… i Raczki i Kukułki 🙂 zjeść najpierw Raczka czy tego no tam… Kukułka? 😉
Pingback: Pożarta Przez Książki i mgła… | Chepcher Jones