„Czasem mnie dopada,
tego w sobie nie zmienię,
czasem mi łapy pęta
owo nadmierne myślenie.
O tym co jest na górze,
na dole i w środku też,
o tym co się zaczęło,
ale co kończy się, wiesz…
O tym czy jajo, czy kura,
czy jednak tęczy łuk,
o tym czy panna ponura
da komuś szczęścia łut?
O wielkich z tego żywota,
o zapomnainych małych i
o tych ciągłych myśli obrotach,
które zakłócają mi sny…
Gdy mnie dopada gonitwa,
myśli nieszczególnych pęd,
wtedy dopadam do misia,
tylko on uciszy mnie w nich.
Bo nawet miś czasem wymaga
pomocy od innych, by
zwyczajnie na łapkach stawać
i mierzyć się z tym co mają w sobie dni.”
No właśnie…
A inni się dziękczynują dziś.
I mają gulgoczącego kuraka na obiad, co się indor zwie… nie jadłem chyba?
Day 537 of teaching how to be a bear… Sometimes it is soo good to turn off the humans, or just to muffle!!!
Dzień 537 uczenia jak misiem być… Czasem tak dobrze wyłączyć sobie ludzi, albo chociaż ściszyć!!!