Wszyscy wiedzą, że wychowuję Wronę Pogankę.
Znaczy jak nie wiecie, to się nie przyznawajcie, obciach! Bynajmniej ogólnie rzecz ujmując, to ona jest chyba jednak też i kobietą. A ja naprawdę kobiet nie rozumiem. Są dość dziwne. Na przykład mogą ryczeć bez powodu i sprawiają, że kompletnie nie wiem co robić? Bo przecież zawsze mogę zapleśnieć od nadmiernej słonej wody w pluszu! To się jakoś tym moje Ptaszydło nie przejmuje, tylko domaga się „misiowej posługi” – czyli przytulania i mukania!
A potem jakby nigdy nic przestaje!
Seryjnie nie rozumiem kobiet. A już Pedałek w ogóle!
Ale ktoś je w ogóle rozumie? Może zwyczajnie coś takiego, niezrozumiałego, też musi istnieć, coby była owa równowaga… pomiędzy nadmiernie mądrym pluszem, a… pantofelkiem 😉 albo sandałem.
Czy sandał myśli? No wąchał go nie będę!!! 😉
Ech! Życie jest doprawdę intrygująco pogmatwane. Ale dzięki temu jest ciekawie, co nie?