„Najpierw szykowanie,
siorbanie herbaty nad googlem.
Najpierw ino bilety,
szukanie wszelkich niebubli.
Wiecie, trza się przyszykować,
na wszelkie zwiedzanie,
by zobaczyć najwięcej…
A może tylko na spotkanie?
Bo przecież to nie konkurs,
to wcale nie jest jakiś deal.
Jedziesz w inne miejsce,
by zaznać nowych chwil.
Chcesz spotkać to co stare,
albo wiecie dziwaczne.
Może tylko to, co inne,
a może małe i nieznaczne.
Bo przecież serio głupotą
jest, żeby iść za innymi,
lepiej zwyczajnie odpuścić
i zajrzeć we własne rozkminy.
Ucieszyć się tym, co nam ino
zdaje się być wyczesane.
Znaczy wiecie, zajebiste,
znaczy przez nas kochane.”
No właśnie, bo mi się niekoniecznie podoba to, co innym.
I co wtedy?
Zwiedzać?! A może to nie jest zwiedzanie, gdy nie oglądasz tego, co w przewodnikach?