„Wybrał się Miś raz w daleką drogę,
wcale dzielnie nie mówiąc: ja nie mogę,
wybrał się, bo słyszał natarczywe szeptanie,
że na Bornholmie można ze ścianą mieć gadanie.
Szukał Miś długo i dni wiele i miesięcy,
aż w końcu się potknął i nie szukał więcej.
Potknął się o skrzynki pachnące rybami
i nagle stanął oko w oko z fajką i muskułami.
Spojrzał na płaskiego rybaka,
rozejrzał, no już miał dać drapaka,
gdy ze ściany głos donośny popłynął…
i zaśpiewał: Ej ryby dziś nie biorą, co dziecino?„
Nie wiedziałem co odpowiedzieć. No nie dość, że gada ze mną ściana, to na niej jeszcze jakiś taki Papaj?
I mówi do mnie „dziecino”? więc tylko się uśmiechałem i kiwałem głową, omal mi się nie urwała!
A potem postanowiłem zobaczyć co z rybami… ale one nie chciały ze mną gadać. Zresztą pewno pod wodą to się bulgota, nie gada? Tylko jak po wybulgocowemu jest: Jak tam, biorą ryby?
I czy to humanitarnie się pytać o to ryb?
Moim pluszowym zdaniem, to raczej dość osobiste pytanie!