„Burzy sie na polu włochaty chleb.
Chleb, co ma jeszcze zielony łeb.
Falują sobie szmaragdowe łany,
aż Miś słyszy w głowie tamtamy!
Słysze dżwięki i przytupywania,
patrzy, a w zieleni błękit się kłania.
Kłania się do niego i błękit i mak,
a potem Miś padł na pluszowy znak.
Padł od tego całego falowania,
bo mu się w głowie zakręciły łanie!
Zakręciły mu sie w głowie historie mączne,
jak to na zwykłym polu, nie na jakiejś łączce.
Usłyszał młyny, wiatraki i poczuł chleba smak,
więc do piekarni pobiegł… a tam, że jeszcze nie czas.
Że trzeba poczekać, bo z zielonego
nie da się zrobić chlebka dobrego…”
Fajne są takie pola…
Jakby miały na sobie napis: to be continued!
A z drugiej strony, to takie to dziwne, polowe, zielone morze, co nie?
Przynajmniej drzewa tak nie robią! no nie AŻ tak!!!