„Z prawej i lewej,
a z boczku i z boczku,
z dołu i z góry,
z każdego obłoczku.
Z chmury deszczowej,
z tej czarnie burzowej,
z fali wezbranej,
z choinki ptakami obsiedzianej…
Z powiewów wielkich,
chmurnych i dziwnie ciepłych,
z owego braku śniegu,
z wszelkiego podwiewu…
Rzucając w pyszczek liściami,
lekko już nadgniłami…
widłami w oczy z patyczków,
ogólnego szumnego szczytu.
No wszelako choć śniegu nie ma
to Jul mnie i tak goni i podwiewa.
Tu mnie zapachem atakuje,
tutaj żywicą usmaruje,
lukierem kusi, kiełbaską nęci…
… niby czas zwykły, a jednak kręci!
Bo przecież normalnie dzień i noc to jest,
a jednak nadzwyczajna to moc
i marzeń skaczący wykres!”
Jul Jul Jul i reniferus!!! Znaczy koń z nosem, ale wiecie, woli być kimś innym, bo czemu nie?
Ha ha ha…
… i prezenty i choinka!!!
I w ogóle wszystko!!!
Day 199 of teaching how to be a bear… The Christmas Tree thrust, but smells so amazing, like life. Life thrust, but then stops!!!
Dzień 199 uczenia jak misiem być… Choinka kłuje, ale pachnie pięknie, tak samo jest z życiem. Kłuje, ale wiecie, potem przestaje!